
Dziś leżąc w szpitalnym łóżku, przeglądając TT i biorąc udział w toczącej się dyskusji na temat Kacpara Hammalainena zacząłem się zastanawiać jak powinno w Lechu wyglądać kontraktowania nowych i obecnych zawodników.
Zatem możemy zadać sobie tylko pytanie czy to naprawdę chodzi o kasę, o skąpstwo zarządu, o bilansowanie zysków i strat via Prezes Klimczak.
Myślę że wiele wyjaśnia tekst (tutaj) Pana Radosława Nawrota (@RadoslawNawrot) po przeczytaniu którego uświadomiłem sobie iż kwota kontraktu proponowana przez nasz klub w wysokości 360tys €, mając na uwadze przypadek Manuela Arboledy wydaje mi się dość wysoką i adekwatna do dokonań sympatycznego fina w Lechu.
Przypadek ten jak i inne wątki dyskusji na TT nakazywało by zadać pytanie jak i jakich zawodników powinien kontaktować LECH POZNAŃ.
Wśród obserwowanych prze ze mnie użytkowników TT, kibiców jak i dziennikarzy panuje opinia by RYZYKOWAĆ przy wzmacnianiu drużyny by ze spokojem oczekiwać sukcesów.
Tylko jakie ryzyko wybrać ?
RYZYKO 1 :
Kontraktować zawodników z kartą na ręku, niejednokrotnie nieprzygotowanych do sezonu (kontuzje, brak gry w 1 zespole) ale za to z mniejszymi wymaganiami finansowymi.
Ryzyko na pewno istnieje gdyż nigdy nie wiadomo czy i kiedy zawodnik osiągnie szczyt formy i jak dużo czasu zajmie dochodzenie do takowej. W takich przypadkach jest mniejsze ryzyko finansowe a większe jeśli chodzi o wynik sportowy, choć paradoksalnie brak wyników sportowych w jakiś sposób odbije się na finansach klubu.
RYZYKO 2 :
Kontraktować zawodników gotowych do gry, starannie wyselekcjonowanych jednocześnie z wysoką kwotą transferową a co za tym często idzie z większymi wymaganiami finansowymi indywidualnymi.
Jak w pierwszym przypadku ryzyko zawsze istnieje gdyż pomijając walory piłkarskie nie zawsze odczyta się prawidłowo mentalność zawodnika po czym może być większy problem z wpasowaniem go do drużyny. Ryzykiem jest tu dla wielu prezesów jest wydanie gotówki z nie wiadomym wynikiem.
Ryzyko 3 :
Zakontraktowanie gwiazdy, piłkarza z nazwiskiem… W takim przypadku na pewno trzeba się liczyć z zapewnieniem wysokiego wynagrodzenia.
Na znane nazwisko u szczytu kariery nie mamy w naszych warunkach co liczyć, gwiazda u schyłku kariery- to zawsze ryzyko jak bardzo się jeszcze jej chce.
Ryzyko 4 :
Zakupić młodego obiecującego i nie zawsze taniego zawodnika z niższych klas rozgrywkowych lecz na pewno z mniejszymi wymaganiami indywidualnymi.
Ryzykiem jest zawsze przeskok na wyższy poziom i zdolność wykorzystania własnego talentu….
Ryzyko 5 :
Inwestowanie we własny skład, oferowanie nowych wyższych kontraktów na miarę wkładu w sukcesy i grę pierwszego zespołu.
Ryzyko to tworzenie kominów płacowych, długość kontraktu (w przypadku wiekowych zaw.) i możliwego minimalizmu po podpisaniu lukratywne go kontraktu. (Arboleda)
Każde z powyższych wiąże się z jakimś ryzykiem, każde jest jakąś inwestycją i każde z inną stopą zwrotu krótko lub długoterminową, ale też jak w każdym biznesie z możliwością większych lub mniejszych strat.
Najbezpieczniejszym wydaje się szkolenie własnych gwiazd i wysyłanie ich w świat za godziwe pieniądze a w międzyczasie wykorzystanie ich potencjału w pierwszym zespole tylko do tego potrzebna jest wiara w ich umiejętności i trener nie bojący się ryzyka… a w przypadku młodzieży istnieje wiele zagrożeń, przede wszystkim oczywiście głowa i rozwaga życiowa młodego zawodnika oraz czasem „nad ambicja” wyrażająca się przemożną chęcią gry (ukrywanie urazów, przemęczenia organizmu)
Co powoduje że wszystkie zmiany osobowe w składzie pierwszego zespołu są obarczone wielką dozą ryzyka ? Otóż presja ,wielka presja…
…WIELKA PRESJA OSIĄGNIĘCIA WYNIKU…
Bo jak to mówią bez wyniku nie ma finansiku… rozumieją to chyba wszyscy stąd wymagania kibiców, dziennikarzy marzących o sukcesach polskich klubów. Jest tylko jedno ale wymagamy od klubów nakładów i sukcesów tak jakby to były nasze pieniądze…a nie są.
Pozdrawiam
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.